Łukasz Klimaszewski o wyścigach gravel racing…

Łukasz Klimaszewski o wyścigach gravel racing…

Przeprowadziliśmy wywiad z Łukaszem Klimaszewskim (Mitutoyo AZS Wratislavia) wielokrotnym zwycięzcą wyścigów gravelowych w kateogrii OPEN człowiekiem, który przetarł szlaki szutrowe na rowerze przełajowym z szerokimi oponami zanim nastała moda na tą odmianę kolarstwa.

Mogę śmiało napisać, że zaczynałeś jeździć po bezdrożach i górach na rowerze przełajowym z szerszymi oponami, zanim gravele zdobyły taką popularność. Co Cię wtedy skłoniło do tego, że wybrałeś właśnie rower z kierownicą z barankiem?

Faktycznie, przełajówkę do tego typu jazdy używam już od wielu lat. Był to dla mnie „wół roboczy” w czasie zimowych treningów. Można tym jeździć całkiem sprawnie po szosie i w terenie. Startów w CX próbowałem raczej jako treningu i zabawy. Kilkanaście lat ścigam się w mtb – w maratonach i etapówkach. Jazda na długich dystansach była zawsze moim wyborem. Teraz chciałem spróbować zmierzyć się z naprawdę porządnymi dystansami. Niestety giga od kilu lat mocno podupada i gravele niejako wypełniają te lukę. Właśnie dystans jest tu kluczowy, bo sam rodzaj roweru, na którym się ścigam to już sprawa drugorzędna. Przełajówka z szerszymi oponami jest dla mnie po prostu najlepszym wyborem. Oczywiście w terenie będzie ustępowała rowerowi MTB, a na dobrym asfalcie szosie. Chodzi o to, że wyścig długodystansowy w krajobrazie Polski zazwyczaj łączy te dwa światy. Szersze opony umożliwiają jazdę w umiarkowanie trudnym terenie (prawdziwych gór w kraju nie mamy w końcu zbyt wiele) a z lemondką można jechać dość szybko po szosie. Wpychanie graveli na kamieniste, górskie szlaki jest za to kuriozalne i poza materiałami marketingowymi pewnie się nie sprawdzi. 

W tym roku wygrałeś kilka wyścigów na gravelu w klasyfikacji OPEN na długich dystansach. Jak można przeczytać w Twoich relacjach na facebooku, podchodzisz do startów z zaplanowaną strategią, często inżynierskim podejściem, do tego również na bieżąco "czytasz" zawodników i aktualizujesz sytuację na trasie, aby wprowadzać odpowiednie korekty. Ile średnio czasu zajmuje Ci przygotowanie do wyścigu gravelowego oraz czym się różni od przygotowania do maratonu na dystansie GIGA? Czy można napisać, że Łukasz Klimaszewski jest specjalistą od wyścigów gravelowych?

Zawsze zaczynam od dokładnej analizy trasy. Obejrzenia zdjęć satelitarnych, map topograficznych, Street View. Mogę ocenić skalę trudności i podłoże. Dobrać opony i oszacować prędkość jazdy. Dzięki temu wiem, w których mniej więcej miejscach będę potrzebował uzupełnić zapasy. Wyszukuję wtedy sklepy – małe, bez kolejek przy samej trasie i zaznaczam je sobie jako punkty POI w nawigacji. Szacuję, ile czasu spędzę podczas jazdy po zmroku. Przed startem trzy razy sprawdzam każdą rzeczy, czy faktycznie jest niezbędna do jazdy. Każdy zbędny klamot trzeba będzie przecież targać wiele godzin. Zostawiam tylko te, które są w 100% niezbędne lub stanowią powiedzmy „elementy krytyczne”. Jedzenie i picie w odpowiedniej ilości jest niezbędne do jazdy. Pompka i dęta może za to się nie przydać, ale jej brak będzie oznaczał DNF przy kapciu. Bez zapasowych ciuchów nawet w trakcie deszczu pewnie za to się dam radę się przemęczyć. W maratonie te wszystkie elementy oczywiście odpadają. Liczy się znajomość konkretnych elementów trasy. Zjazdów, singli… Jeśli tylko byłem w stanie, w ramach treningu starałem się takie fragmenty objechać. Zwłaszcza na takich wyścigach, jak np. Puchar Czech w Dolni Moravie lub Harrachovie, można było dużo stracić na braku znajomości zjazdów. Wyścigi gravel na pewno punktują dobrą strategię i organizację. Myślę, że ciałem nieźle się w tym odnajduję. Celowo nie używam słowa „ultra”. Póki co żaden z moich startów nie przekraczał 500 kilometrów i nie zajął ponad 24 godzin. Mam nadzieję, że i na to przyjdzie czas w przyszłym sezonie, ale jeszcze sporo pracy przede mną.

9.10.2022 Świeradów Zdrój, Garmin Gravel Race 2022, Fot. Bartłomiej Zborowski

Jak wygląda Twoja strategia żywieniowa przed i w trakcie startu, dajmy na to do 300 kilometrowego wyścigu? Czy stosujesz carboloading przed, czy przykładasz dużą uwagę do diety, jakości pożywienia? czy w trakcie startu masz sprawdzone wypracowane metody? Czy korzystasz tylko z własnych zapasów żywieniowych czy również ze sklepów na trasie? Pamiętam, że w jednym z komentarzy dotyczących treningu napisałeś, że bardzo się starasz aby nie dopuścić do przysłowiowej "bomby" już na treningu...

Trzy dni przed startem mam zazwyczaj rozpisany ciężki trening na wypłukanie glikogenu. Następne dwa dni odpoczywam i robię tylko lekkie przejażdżki. Dzień przed startem ograniczam w posiłku np. warzywa strączkowe lub produkty bogate w błonnik, które stanowią istotną część codziennej diety, ale na zawody zbytnio zapychają układ trawienny. Jem nieco więcej, ale z pewnością nie jest to napychanie się pod korek makaronem. Trzeba po prostu w momencie startu być w pełni zregenerowanym. Zawsze staram się zabrać takie jedzenie i w ilości odpowiedniej dla przejechania całego dystansu. Nie chcę tracić czasu na kupowanie jedzenia. Poza tym w małych sklepikach zazwyczaj jest pełno chłamu. Ciężko o pełnowartościowe przekąski. Mam parę swoich sprawdzonych batonów. Dobrze sprawdzają się te z zagęszczonego musu owocowego. Do tego paczka orzechów nerkowca z daktylami. W jeden bidon zalewam dodatkowo 4 nutridrinki, co daję dość dobrą kaloryczność. Na końcówkę mam przewidziane 3-4 żele. Takie specjalne, czeskie „mózgotrzepy”. Dobrze sprawdzają się na krótsze wyścigi, ale na pewno na takim żywieniu nie da się przejechać paruset kilometrów.

Czy miernik mocy ułatwia Ci planowanie tempa podczas startu w wyścigu gravelowym? Czy może wykorzystujesz bardziej tętno, czy klasyfikację odczuwalnego wysiłku? lub wszystkie wskaźniki jednocześnie?

Używam miernika mocy od kilkunastu lat, gdy wśród amatorów był raczej nowinką, niż powszechnym narzędziem treningowym. Jest to dla mnie najważniejszy wskaźnik podczas treningu. Wbrew pozorom podczas zawodów nie jest już tak istotny. Wyrobiłem sobie już dość dobre wyczucie intensywności wysiłku i na miernik patrzę raczej sporadycznie. Na maratonach mtb trzeba skupiać się na trasie i tym, co robią rywale. Na długich dystansach kluczowa jest dobra nawigacja. Dane z miernika przydają się bardziej do analizy po zawodach.

Jakie zauważyłeś różnice w przygotowaniach do startu na gravelu w stosunku do startów w maratonach MTB? Twój najlepszy start w 2022 r. to…?

Podstawa zawsze jest taka sama – dobry silnik tlenowy, sprawne mięśnie całego korpusu, trzymające całość podczas długiej jazdy. Rower, na którym startuję jest raczej sprawą drugorzędną. Wyścigi na gravelu nawet w formule gravel racing są nieco dłuższe, niż obecne maratony MTB. Moc średnia i znormalizowana siłą rzeczy wychodzi  niższa. Moim zdaniem skupianie się jedynie na „nabijaniu kilometrów” będzie jednak błędne. Vo2max czy FTP dalej są ważne. Nawet na bardzo długim wyścigu sumaryczny czas spędzony w wyższych strefach intensywności wychodzi całkiem  wysoki. W formule gravel racing często decyduje zaś jakiś kluczowy moment wyścigu, podczas którego trzeba się maksymalnie zagiąć. Najbardziej cieszą mnie wyniki wyścigu UCI w Świeradowie i Warta Gravel. Dwa stary udane starty na wyścigach o zupełnie odmiennej charakterystyce.

Szuter Master, Kamienna Góra, Fot. Manuel Uribe Photography

Co sądzisz o sytuacji w której na MP w gravelu zawodnicy startują na rowerach MTB? jak rozmawialiśmy generalnie sytuacja wynikała z przepisów, które umożliwiały im taki start, nie mniej czy sądzisz że był to duży handicap, czy jednak rower typu gravel miał przewagę?

Regulamin to dopuszczał. Zadaniem zawodnika jest wygrać i nie można mieć o to pretensje. Za to same regulacje oceniam już negatywnie. Każda dyscyplina sportu ma swoje zasady. Bardziej lub mniej dziwne. Niektóre nieco „utrudniające” rywalizację. Uważam, że jazda na rowerze z wąskimi oponami i barankiem jest właśnie istotą wyścigów gravel racing (ultra to już inna bajka). Na trasie było sporo dość uciążliwych odcinków brukowych. Pokonanie ich na takim, a nie innym rowerze było moim zdaniem także elementem rywalizacji. 

W kwestiach mentalnych, czy uważasz że można w pewien sposób wypracować odporność psychiczną na długich dystansach? jak bardzo głowa odgrywa znaczenie podczas wyścigów ultra-endurance?

Wszystkim polecam przeczytanie książki „Wytrzymałość. Elastyczne granice ludzkich możliwości” autorstwa Alexa Hutchinsona, która porusza ten temat. Niezwykle ciekawe zestawienie dwóch koncepcji wytrzymałości i problemu wyczerpania. Jednej, opierającej się wprost na parametrach wydolnościowych. Drugiej, bazującej na koncepcji „centralnego zarządcy. Czyli decydującej roli mózgu. 

Warta Gravel Race 2022.

Jaką radę dałbyś początkującym kolarzom, którzy chcą spróbować sił na długim dystansie w wyścigach gravelowych?

Przede wszystkim nie bać się spróbować. Praktycznie w każdej książce o tej tematyce, którą czytałem, jest podkreślone, że każdy zdrowy i w miarę wysportowany człowiek jest w stanie przejechać 200, 500 czy 1000 kilometrów. Szybciej lub wolniej. Z większym lub mniejszym zmęczeniem. Ale na pewno nie jest to wyzwanie niemożliwe lub skrajnie niebezpieczne. Pomijając wypadki lub utajone schorzenia, naprawdę ciężko jest złamać naturalne zabezpieczenia organizmu i zrobić sobie krzywdę.

Dziękuję za odpowiedzi.